niedziela, 14 lipca 2013

Prolog



    Otworzyłem oczy, leżałem na ściółce w lesie wypełnionej liśćmi, a na nich powlekała się krew. Przez chwilę zapomniałem kim  naprawdę się stałem tysiąc lat temu, jaka krew we mnie płynie, aż doszło do mnie co zrobiłem poprzedniej nocy. Skrzywdziłem niewinne osoby pod wpływem niekontrolowanych emocji.  Poczułem się jak demon, który nie potrafi kontrolować swoich ruchów, jakby ktoś kierował mną jak marionetką. Byłem wściekły, bo chciało mi się jeść, czułem bezsilność, bo nie mogłem nad sobą zapanować, ale również byłem zdruzgotany, w jaki  sposób działa na mnie pełnia. Blizna na moich plecach w kształcie księżyca zabolała mnie jeszcze bardziej niż zwykle. Tym kim jestem to wilkołak, żądny ludzkiej krwi i ciała w czasie pełni księżyca, normalnie jestem zwykłym człowiekiem, który dodatkowo jest nieśmiertelny i nigdy się nie starzeje.

   Nagle poczułem chłodne krople deszczu spływające po moim całym ciele, więc powoli wstałem i ruszyłem w stronę mojego domu, który mieścił się kilkanaście kilometrów od tego lasu. Zauważyłem przed sobą stos porozrzucanych gałęzi, połamanych drzew i kałużę ludzkiej krwi. Pobiegłem szybko przez las, próbując zapomnieć co się stało ubiegłej nocy podczas przechadzki ze swoimi wilczymi przyjaciółmi. Nagle zatrzymałem się, gdy zobaczyłem leżące martwe ciało swojej kobiety. Kucnąłem przy niej i szepnąłem:

-Przepraszam cię, Emily – a po policzku spływała mała łza, zbliżyłem się do niej by oddać jej ostatni pocałunek  - Żegnaj.


                                                                  ***